JVT Jukkasjärvi Vildmarks Turer
Tym razem zakwaterowanie mieliśmy trochę inne niż zwykle. Znajdowało się ono w środku lasu, 10 minut drogi od Kiruny, gdzie stacjonuje cała zgraja psów zaprzęgowych rasy husky. Mieszkaliśmy w małej, przytulnej chatce, którą wynajmowaliśmy od właścicieli tych pięknych psów. Bardzo mili i przyjaźni ludzie.
Było tam dość gwarno ze względu na czworonożnych przyjaciół jak i odwiedzających turystów chętnych skorzystać z przejażdżki zaprzęgiem. Husky mają zaprzęgi we krwi i z niecierpliwością czekają na start. Przed samym startem psy szczekały i aż rwały się ze zniecierpliwienia, ale jak tylko zaprzęg ruszył wszystkie cichły i można było delektować się otacząjącym lasem i widokami. Uczuć, które towarzyszą przejażdżką zaprzęgiem nie da się porównać z żadnymi innymi. Dzikość psów idealnie komponuje się z naturą. Wydawałoby się, że jest to dla nich ciężka praca, ciągnąć tak te wszystkie "ludziska". Jednak przekonaliśmy się jaką radochę im to sprawia i jak bardzo nie mogą się doczekać drogi, aż garną się do tego. Widać było, że czerpią z tego radość i satysfakcję.
Najbardziej wspominamy naszego "sąsiada", psa o imieniu Kir, z którym witaliśmy się każdego dnia. Drań zrobił mi dziurę w rękawiczce podczas zabawy. Najbardziej ucieszyło nas gdy pojechał z nami na przejażdżkę. Niezapomniana przygoda!
Psy rasy husky cechuje też umiejętność współpracy, zamiłowanie do
ciągnięcia sanek i po prostu chęć do wysiłku. Wystarczy popatrzeć na zaprzęgi
przed startem – psy się wiercą, niecierpliwią, są pełne radości. Są wytrzymałe,
niewrażliwe na mrozy, dobrze wykorzystują pokarm i szybko regenerują siły. Do
ciężkich warunków życia dostosowały się dzięki specyficznej budowie ciała, mają obfite ciepłe futro, które pozwala ograniczyć straty ciepła.
Dla nas przypatrywanie się jak startowały było przeżyciem. Bardzo lubiliśmy oglądać przygotowania do odjazdu.
Odpoczynek przy kuchni polowej w tipi. Dla piesków
przerwa, a dla nas zupa grzybowa. Pycha!
Było bardzo zimno, bardzo zmarzliśmy, troszkę wiało więc po powrocie grzaliśmy się w naszej kuchni przy kawie.
Komentarze
Prześlij komentarz