Szwedzka Laponia zimą

 



Jak nam szczęście dopisze to udaje nam się raz w roku wyjechać na jakąś dalszą wyprawę. Tak było i tym razem. Po poprzednim wyjeździe na północ zamarzyło nam się tam wrócić, ale zimą. Mamy czasy jakie mamy - „covidowe” i nasza ukochana Norwegia wciąż niedostępna, więc oczywistym wyborem stała się Szwecja. Długo się nie namyślając spakowaliśmy śpiwory, prowiant, ciepłe swetry no i wyruszyliśmy. Nasz target Kiruna. Droga krajowa E45 poprowadziła nas aż do samej Kiruny. Dwa i pół dnia drogi w jedną stronę i nadal jesteśmy w Szwecji. Lasów końca nie było widać. Śnieg zaczął sypać już przed Mora i dalej w górę było go tylko więcej i więcej. Szwedzka Laponia przywitała nas swoją piękną zimową aurą. Jeziora, rzeki i strumyki poukrywane między skałami i szpiczastymi drzewami robiły wrażenie. Bardzo dawno już nie doświadczyliśmy prawdziwej zimy, więc brakowało nam właśnie takiej ze skrzypiącym śniegiem pod butami, gdzie wszędzie jest biało, drzewa całe zakryte białym puchem, lasy bez śladów ludzi i renifery, które mijaliśmy po drodze. Oto kilka zdjęć lasów z naszej drogi przez Laponię. Więcej o tym co robiliśmy na północy Szwecji w następnych postach. Zapraszamy!











































Dotarliśmy również po raz drugi do koła podbiegunowego w Jokkmokk!







Komentarze

Popularne posty